Poznaj historię marki VANS

Pamiętacie słynne czarne trampki z charakterystycznym napisem Vans, które rządziły na polskich ulicach na początku tego stulecia? Jeśli tak, to już wiecie, o jakie dokładnie marce będzie mowa albo przynajmniej tak wam się wydaje…

Dlaczego może się tak nam wydawać. Wówczas, gdy wiele osób nosiło jeden, dobrze znany nam model, wydawać nam się mogło, że Vans to polska marka – w końcu wypuściła na rynek jedną parę i kazała nam się z tego cieszyć. Mówiąc zupełnie szczerze, kiedy trafiły one do Polski, nie stały się prawdziwym hitem, które z chęcią nosił każdy z nas, ale z pewnością w całej modowej historii odegrały bardzo ważną rolę. A jak to było, zanim jeszcze ich nie było, aż do dziś? Poznajmy krótką historię marki Vans.

Wszystko zaczęło się nigdzie indziej jak w Stanach Zjednoczonych. Ta właśnie tam przyszli założyciele firmy stawiali pierwsze kroki i co ciekawsze, było to stosunkowo dawno, co może być dla niektórych zaskoczeniem, patrząc na wyjątkowo młodzieżowy dziś styl tej marki. Pierwszy sklep, który był początkiem historii produktów spod znaku Vans otworzono dokładnie 13 marca 1966 roku. Za wszystko odpowiedzialny był Paul Van Doren oraz trzech jego wspólników, kolejno: Jim Van Doren, Gordy Lee i Serge D’Elia. Swoją przygodę rozpoczęli w słonecznej Kalifornii, gdzie już wkrótce miał nastąpić prawdziwy rozbłysk firmy Vans. Co ciekawe, pierwszy sklep założony dokładnie w miejscowości Anaheim, jeszcze nie nosił takiej nazwy, a ta była nieco bardziej skomplikowana. Co jeszcze ciekawsze, Van Doren Rubber Company, bo taką się nazywał debiutancki punkt sprzedaży, produkował buty na miejscu, na które po zamówieniu trzeba było czekać jak u samochodowego mechanika.

Już wkrótce buty Vansa były słynne na całą Kalifornię. Pod koniec lat siedemdziesiątych nie było skajtera, który by ich nie używał. Działo się tak głównie dlatego, że trafiały one idealnie w potrzeby właśnie tej coraz liczniejszej grupy, których oczekiwania skupiały się przede wszystkim na świetnie przylegającej do deskorolki podeszwy. Koniec lat siedemdziesiątych to analogicznie siedemdziesiąt sklepów firmy Vans w całej Kalifornii.

Początek lat osiemdziesiątych przyniósł firmie ogromną chlubę, ale też i chwilę wielkiego załamania. Dzięki dealerom, marka stawała się coraz bardziej znana na terenie całego kraju i zaczęła ostro konkurować z największymi gigantami, produkując obuwie świetnie nadające się do koszykówki, baseballu czy wrestlingu. W 1982 roku legendarny już dziś aktor Sean Penn wystąpił w butach Vansa w filmieFast Times at Ridgemont High, co przyniosło im ogromną sławę. Niestety w tym samym roku, przez rywalizację z tak znaczącymi markami, firma była bliska bankructwa. Na szczęście, dzięki przychylności banków udało się wykaraskać z kłopotów. Lata dziewięćdziesiąte przynoszą wejście na nowojorską giełdę oraz wreszcie produkcję poza granicami Stanów Zjednoczonych. Od 1997 roku Vans mocno angażuje się w organizację zawodów sportowych, które zyskują poważny rozgłos. Ich działalność skupia się przede wszystkim na sportach bardziej wyczynowych, takich jak surfing, snowboarding, BMX czy nawet motocross.

W roku 2000 firma sprzedaje prawa telewizyjne do transmisji z wspomnianych zawodów pod nazwą Vans Triple Crown. To jak wiadomo, tylko pompuje potencjał marki, które nie osiada na laurach. To wszystko sprawia, że dziś możemy mówić o firmie kompletnej, który świetnie radzi sobie na każdym polu. Firmie nowoczesnej, odpowiadającej na wiele zachcianek klienta. Z marką współpracują najlepsi projektanci mody, z Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe, na szerokości całego globu dostępna jest usługa zamawiania indywidualnie zaprojektowanego przez siebie obuwia. A z czego my w Polsce możemy się cieszyć? Głównie z tego, że Vans zdecydowanie odważniej wkroczył na nasz rynek, oferując nam multum niezwykle ciekawych produktów. Dziś możemy mówić nie tylko o butach, dostępne są również atrakcyjne czapki, spodnie czy bluzy Vans. Obecnie ich produkty trafiają głównie do młodzieży, która nie potrafi się im oprzeć, w czym nie ma nic dziwnego.  

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *